Edward Gierek w ciągu 10-letnich rządów zadłużył Polskę na ok. 24 miliardy dolarów. Rząd PiS tylko w samym 2020 roku przebije zatem tą kwotę ponad 3-krotnie. W ledwie 4 lata Rząd socjalistycznej partii PIS przebił z hukiem także Rząd Donalda Tuska, który potrzebował „aż” 7 lat (2007-2013) aby zadłużyć Polaków na 450 mld zł (wliczając w to dług ukryty).
W maju 2020 na łamach bloga ostrzegałem, iż Rząd narobił 200 mld zł długu w 2 miesiące, a przy tym zniósł bezpiecznik zadłużenia Polski. Miesiąc wcześniej alarmowałem, że NBP dodrukuje 100 mld zł, a dług Państwa wzrósł o 10% w miesiąc. Teraz z dużą dozą pewności na koniec 2020 roku pęknie bariera 300 mld zł, pytanie tylko z jakim impetem.
Dług Tuska vs Kaczyńskiego
Okazuje się, że dług Gierka z lat 1970-1980, którego spłacanie zakończyliśmy dopiero w 2012 roku nie wygląda tak imponująco w porównaniu do długu jego następców. Rząd Donalda Tuska w latach 2007-2013 musiał zmierzyć się z największym kryzysem gospodarczym od lat 90. Dług publiczny wzrósł z 520 mld zł na koniec 2007 roku do 970 mld zł na koniec 2013 roku tj. do blisko 58% PKB.
Na koniec 2014 roku dług ten zmniejszył się wprawdzie o blisko 150 mld zł ale tylko dzięki tzw. skokowi na OFE, z którego przejęto obligacje skarbowe na 150 mld zł (o taką sumę powiększyły się jednak zobowiązania ZUS wobec przyszłych emerytów, czyli największa część składowa ukrytego długu nie ujmowana ani przez Rząd ani większość ekonomistów – zjawisko tłumaczyłem w artykule: Prawdziwe zadłużenie Polski przekroczyło 276% PKB; po „dokonaniach” socjalistów kolejny odczyt prawdziwego długu okaże się szokujący dla społeczeństwa).
W latach 2007-2014, rząd Tuska spowodował powstanie około 100 mld zł długu ukrytego (w samym FUS jest 45 mld zł niespłaconych kredytów budżetowych, zobowiązania wobec funduszu pracy, funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych kolejne kilkanaście miliardów złotych, zobowiązania w ochronie zdrowia, długi szpitali to kolejne kilkanaście miliardów złotych).
Rząd PiS od 2016 roku pogłębił tendencję do omijania konstytucyjnego limitu zadłużenia w wysokości 60% PKB i ustawowego progu ostrożnościowego 55% PKB. Oba progi ostrożnościowe są oczywiście przekroczone od wielu lat. Rząd Platformy Obywatelskiej i PSL przeniósł część zadłużenia w Krajowym Funduszu Drogowym do Banku Gospodarstwa Krajowego, usuwając je poza definicję Państwowego Długu Publicznego i tym samym poza progi ostrożnościowe zadłużenia z ustawy o finansach publicznych i konstytucyjny limit zadłużenia. To obecnie ok. 50 mld zł. Rząd Prawa i Sprawiedliwości poszedł daleko dalej – w ten sam sposób przeniósł do BGK „Fundusz Przeciwdziałania COVID-19”, a „Tarczę Finansową” do Państwowego Funduszu Rozwoju (PFR), które razem stanowią ok. 200 mld zł nowych wydatków (część ma zostać spłacona przez beneficjentów, ale przy upadającej gospodarce może okazać się, że będzie to niewielki procent).
Deficyt budżetowy największy od 30 lat
Coroczny deficyt budżetowy (budżety w Polsce są zakładane co roku zgodnie z ustawą budżetową) sprawia, że co roku przyrasta dług, tworząc tzw. dług publiczny. Rząd RP co roku wydaje więcej niż ma przychodów budżetowych.
27 sierpnia 2020 wiceminister finansów Patkowski poinformował, że deficyt budżetowy Polski osiągnie na koniec 2020 roku rekordowe 12%. Dziś wiemy, że będzie jeszcze dużo gorzej. To także będzie prawdopodobnie największy deficyt budżetowy w historii III RP. Na tą chwilę, nie podejmę się szacunków z uwagi na, iż skala kurczenia się Polskiej gospodarki w IV kw 2020 jest trudna do precyzyjnego oszacowania, w związku z dynamiczną sytuacją w kraju.
Jedno jest pewne, 2021 rok przyniesie kolejny gigantyczny deficyt budżetowy i przyrost długu.
Konsekwencje finansowe i światopoglądowe
Długi trzeba spłacać, niestety socjaliści nie znają słowa „oszczędzanie”. Wobec tego od 2016 roku trwa festiwal wprowadzania nowych i podwyższania istniejących podatków. Co więcej Rząd RP jako jeden z niewielu na świecie podczas obecnego kryzysu gospodarczego zwiększa podatki dobijając gospodarkę. Wykorzystując zamieszanie z protestami, w nocy w dniu 28.10.2020 Sejm RP przegłosował wyższe podatki dla pracujących za granicą Polaków oraz wprowadził podatek CIT 19% dla spółek komandytowych. Rząd PIS najintensywniej opodatkowuje firmy i wszelkie formy działalności gospodarczej. Podatki koniec końców zapłaci w cenie produktów i usług Kowalski, jeśli oczywiście będzie go stać na zakup. Większość Polaków nie zauważa ciągu przyczynowo-skutkowego w opodatkowaniu firm i dokręcania im śruby od 2016 roku.
W punktach wymienię co Cię czeka w Polsce w najbliższej dekadzie 2020-2030, a pewnie i kolejnych:
- Horrendalne opodatkowanie wszystkiego (nawet deszczu, który nie pada), nieraz parokrotnie tego samego,
- Rachityczny wzrost gospodarczy,
- Drożyzna,
- Wartość nabywcza wynagrodzenia netto nie wzrośnie odczuwalnie w porównaniu do 2020 r.
- Polacy będą ścigać się z Bułgarami o miano najmniej zarabiających w UE,
- Mało możliwości dla ludzi ambitnych i przedsiębiorczych,
- Dyktat emerytów i najmniej inteligentnej części społeczeństwa,
- Zniewolenie finansowe i światopoglądowe,
- Forsowany komunizm przez władze,
- Dalsze prowokacje i skłócanie Polaków,
- Emigracja przedsiębiorców i ludzi z dużym potencjałem intelektualnym,
- Imigracja młodych ludzi z państw azjatyckich i afrykańskich,
- Wyludnianie się Polski powiatowej i dalsza emigracja do dużych miast,
- Pęknięcie mitu skuteczności pracy zdalnej w firmach na dużą skalę,
- Młodzi ludzie będą pożyczać coraz więcej podstawowych rzeczy, posiadając na własność mniej niż ich rodzice.
Więcej o przyszłości Polaków, pisałem w artykułach: