Problemy finansowe światowej gospodarki piętrzą się od 2008 roku. Już w czerwcu 2018 wskazywałem, że ten najdłuższy w historii cykl koniunkturalny może się zakończyć w każdej chwili. Tak się jednak nie stało głównie dzięki:

To, że kryzys został odwleczony w czasie, nie oznacza jednak, że już nigdy go nie będzie. Wręcz przeciwnie, dotarliśmy właśnie do punktu krytycznego.

Bankierzy widzą ryzyko wybuchy kryzysu

Po wielkim kapitale widać, że oczekuje wybuchu kryzysu. To tak jakby na Titanicu trwał bal w najlepsze choć niektórzy wiedzieliby już, że katastrofa jest bardzo blisko. Nawet Prezes Narodowego Banku Polskiego zdecydował się na zakupy złota pierwszy raz od dziesiątek lat.

Chiny, Australia i Niemcy notują najsłabszy wzrost gospodarczy od dekady, choć nadal jeszcze wzrost. Niektóre Państwa jak np. Korea Południowa są już oficjalnie w recesji.

Wojna handlowa (podatkowa) między USA i pozostałymi krajami przybrała gigantycznych rozmiarów. Sama Unia Europejska poprzez wojną handlową straciła od 2017 ponad 100 mld $ bezpośrednich inwestycji (FDI)( wielkie firmy łatwo przeniosły kapitał do USA, dzięki reformie podatkowej Trump’a)

Nastroje konsumentów w USA właśnie mocno zelżały. Sprzedaż dóbr trwałych już nie rośnie, a firmy motoryzacyjne w USA mają  zapasy niesprzedanych bliskie rekordowi wszech-czasów. To też taka znamienna sytuacja, która pojawiała się ostatnich przy większych kryzysach finansowo-gospodarczych.

Reklama
baner darmowe akcje

Krzywa rentowności obligacji zapowiada recesję

W normalnej sytuacji marża obligacji długoterminowych jest wyższa od krótkoterminowych. Logiczne, że inwestorzy oczekują wyższej marży lokując pieniądze na dłuższy czas niż na krótszy. Tymi inwestorami są głównie banki komercyjne, fundusze inwestycyjne, banki centralne.

O ile w czerwcu 2018 roku wskazywałem, że krzywe rentowności obligacji krótkoterminowych zbliżają się do poziomu tych długoterminowych, to właśnie nastąpiło przecięcie tych krzywych. Marża obligacji krótkoterminowych jest wyższa niż tych długoterminowych!

Historycznie przecięcie krzywej rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich przez 1-roczne w 7 na 7 przypadków poprzedzało kryzys finansowy.

W czerwcu 2018 roku niczym wyrocznia napisałem, że:

Taki trend jest następstwem tego, iż inwestorzy spodziewają się dalszych podwyżek stóp procentowych oraz obawiają się inwestycji w ryzykowniejsze aktywa np. akcje. Zamiast w akcjach kapitał zaczynają lokować w bezpieczniejsze aktywa – obligacje skarbowe dające solidny zysk…. ale nie długoterminowe, a właśnie krótkoterminowe. Obligacje krótkoterminowe dają możliwość szybkiego zrealizowania zysku i wycofania się z inwestycji. „Cash is the King” w czasie kryzysu (Gotówka jest królem w czasie kryzysu – w odpowiedniej walucie).

Nic od tego czasu się nie zmieniło, poza tym, że dziś oczekiwania inwestorów to obniżka stóp procentowych, które w wielu krajach są już zerowe np. w Eurostrefie. Zejście do ujemnych stóp procentowych będzie oznaczało, że Europejczycy będą płacić bankom za to, że mogą trzymać w nich pieniądze! Wywołał to falę jeszcze tańszego pieniądza. Skrajna patologia, biorąc pod uwagę to, że zerowe stopy procentowe zniszczyły zdrowe podstawy gospodarki o czym wspominałem w artykule: Banki centralne biją rekordy w dodruku pustego pieniądza

Oczekiwania co do stóp procentowych zmieniły się o 180 stopni, ale de facto oba rozwiązania – wzrost lub zejście stóp poniżej zera są tragiczne w skutkach. Poprzez szalony dodruk pieniądza i politykę niskich bądź zerowych stóp politycy i szefowie banków centralnych doprowadzili do sytuacji, w której stracili narzędzie stymulacji gospodarki. Sterowanie gospodarki przez politykę monetarną stało się już prawie niemożliwe. To tak jakbyśmy jechali autem ale kierownica już ledwo działa, a hamowanie lub dodanie gazu jest równoznaczne z poważnym wypadkiem. Teoria Keynsizmu wyczerpała się w tej materii.

Jedynym narzędziem stymulacji gospodarki została polityka fiskalna – niestety dziś wiele Państw jest tak bardzo zadłużonych, że nie ma możliwości obniżać podatków bez drastycznych cieć wydatków lub szybkiego wzrostu długu. Cięcie wydatków oznacza koniec np. zasiłków socjalnych, a to wywołuje bunt ludu przyzwyczajonego do konsumpcji. Politycy, jak ognia, unikają więc cięcia wydatków publicznych.

Polityka tanich kredytów i dodruku zwiększyła ryzyko upadku systemu bankowego

Frywolna polityka monetarna czyli zabawa dodrukiem pustego pieniądza i zerowymi stopami procentowymi (bądź b. niskimi) skończyła się bardzo źle. Ryzyko wykolejania się całego systemu bankowego jest najwyższe w historii, a wygląda na to, że politycy i bankierzy zamierzają nadal „jechać bez trzymanki”.

Najnowsze pomysły o jakich czytałem to obniżenie rezerw obowiązkowych banków komercyjnych, szczególnie tych trzymanych w formie obligacji i innych papierów wartościowych przez banki komercyjne w bankach centralnych.

Jest to fatalnym rozwiązaniem według mnie, bo brniemy w dalszą patologię kredytowania każdego kto się nawinie po b. niskim koszcie. Wpłynie to na jeszcze większy odsetek złych kredytów.

Poza tym im niższe rezerwy banku tym większe ryzyko, że panika wśród klientów banku komercyjnego momentalnie położy na deski taki bank – po prostu klienci nie odzyskają swoich pieniędzy. Wywołałaby to efekt domina – jeden bank pociąga kolejny, a panice nie da się zapobiec inaczej niż zablokowanie wypłat gotówki.

Oczywiście bankierzy centralni w takiej sytuacji po prostu drukowali by pieniądze, żeby pożyczyć go bankowi komercyjnemu. Bardzo podobna sytuacja z naszego podwórka, gdzie NBP udzielił gigantycznych pożyczek Idea Bankowi, kiedy klienci wpadli w panikę pod koniec 2018 roku.

Problem, w tym, że o ile 1-2 banki można jeszcze podłączyć do respiratora w ten sposób i na chwilę odwlec upadłość to, jeśli zachoruje więcej banków, system, moim zdaniem jest nie do utrzymania bez grabieży pieniędzy klientów. Już w 2016 poczyniono bardzo duże kroki ku temu – wprowadzono ustawę o konfiskacie pieniędzy klientów banku w razie niewypłacalności banku.

Niedawno premier RP, na jednej z prezentacji jako źródło finansowania „Piątki Kaczyńskiego” (nowych zasiłków socjalnych), wymieniał program „Polska Bezgotówkowa”. Zauważ proszę jak restrykcyjne są już przepisy co do płatności gotówką w Polsce – już nawet auta nie kupisz za gotówkę, musisz zrobić przelew. Firmy mają się jeszcze gorzej w tej kwestii.

Im mniej gotówki w obiegu, tym większą władzę mają politycy i bankierzy. Gotówki z rąk Ci nie wyrwą, natomiast dostęp do konta mogą odłączyć, a zapisy z niego skasować. Standardem w Polsce stało się uchwalanie prawa w nocy, „z dnia na dzień”, także w praktyce politycy mogą wszystko.

Polska gospodarka silnie rozpędzona

Nie tylko polska oczywiście, ale wszystkie gospodarki Europy środkowo-wschodniej radzą sobie znakomicie. Optymizm konsumentów jest motorem napędowym. Przykładowo w Rumunii była to wielka obniżka i likwidacja ponad 100 podatków, a w Polsce zasiłki socjale za dziesiątki miliardów zł rocznie. Efekt krótko i średnio-terminowy podobny – silna konsumpcja i optymizm konsumentów.

Jedyna różnica jest w długim terminie, mianowicie taka, że to kraje z niższymi podatkami i łagodniejszymi regulacjami przyciągają więcej inwestorów – przedsiębiorców np. Węgry, Estonia, czy Rumunia.

Moim zdaniem Polska ma szansę kolejny raz przejść suchą stopą najbliższą recesję. Jedynym problemem może być spora inflacja o czym pisałem w artykule: Sprzedałem wszystkie złotówki – największa inflacja od 6 lat!

Jak przygotować się na recesję?

Kryzys brzmi dramatycznie ale tak jak wspomniałem, Polska ma szansę łagodnie przejść przez ten trudny czas dla światowej gospodarki. Pogorszenie koniunktury w Polsce po prostu nie powinno być jakoś bardzo mocno odczuwalne dla statystycznego Polaka.

W zasadzie wszystkie moje wskazówki z 2018 r są nadal aktualne… oprócz dwóch, które muszę doprecyzować.

Jeśli mieszkasz w Polsce, nie jesteś zadłużony lub bardzo nisko – opłaca się teraz brać kredyt, bo oprocentowanie kredytu będzie spadać, a inflacja będzie coraz wyższa. Stopa oprocentowania jest zmienna, w związku z tym, jeśli NBP obniży stopy procentowe, twój kredyt stanieje.

Rok temu, w 2018 roku spodziewałem, się, że RPP podniesie stopy procentowe, żeby trzymać inflację nisko. Jednak socjaliści chcą zrobić wręcz odwrotnie i nie kryją się z tym. Zapewne wygrają w kolejnych wyborach więc polityka rozdawnictwa i taniego kredytu będzie kontynuowana.

Najtańsze kredyty i darmowe konsultacje znajdziesz oczywiście na blogu:

Osoby, które już teraz mają wysokie raty zjadające ok 60-70% i więcej miesięcznych zarobków powinny raczej skonsolidować swoje długi, aby uzyskać niższa ratę  już teraz. Wzrost inflacji, czyli rosnące ceny w sklepach mogą przygnieść finansowo takich dłużników, pomimo obniżek stóp procentowych.

Co do nieruchomości – dobra trwałe dobrze trzymają wartość podczas recesji, jeśli jest ona łagodna. W 2008 roku mieliśmy istotny spadek cen np w Warszawie, w zasadzie dopiero w 2017 ceny zaczęły zauważalnie rosnąć. Wzrosty cen nieruchomości o 30% i więcej procent w ciągu ledwie 2 lat moim zdaniem nie są zdrową sytuacją. Mimo, wszystko, tak jak wspomniałem socjaliści nadal będą pompować tani pieniądz w gospodarkę, podobnie jak eurostrefa. Niedawno przywoływałem przypadek, gdzie PKO BP daje oferty na 90% LTV, a hipotekę ustanawia mniejszą niż zobowiązanie kredytowe. To wszystko pokazuje, że nieruchomości w Polsce raczej nie czeka duża obniżka cen.

Zachęcam do komentowania i zapisania się do mojej listy mailingowej, gdzie od czasu do czasu wysyłam co u mnie nowego na blogu.