Polacy muszą zmierzyć się z największym kryzysem gospodarczym od 1989 roku. Koronawirus okaże się bardziej groźny finansowo dla przeciętnego Kowalskiego niż dla jego zdrowia.
Nie wchodząc zbytnio w szczegóły, omówmy z jakimi konkretnie problemami finansowymi będziesz musiał się zmierzyć.
Koronawirus spustoszy portfele Polaków
Przede wszystkim pewne jest, że wielu Polaków straci pracę – jedyny swój dochód. Pierwsza fala zwolnień posypie się 31 marca 2020 r. Docelowo wg. szacunków ekonomistów od 280 tys do ponad 1 mln Polaków wyląduje na bruku. Znacznie większe grono Polaków, liczone już w milionach będzie zarabiać o kilkadziesiąt procent mniej niż przez kryzysem. Przypomnę, że pracujących w Polsce Polaków jest ledwie ok. 16 mln na 38,5-milionowy kraj. Co ważne ok. 13 mln pracuje w sektorze prywatnym. Podkreślam to ponieważ podatki od tego co wypracowuje sektor prywatny są przeznaczane na utrzymanie, urzędników, bezrobotnych, dzieci i starców (w tym przywileje emerytalne kosztujące ok. 50 mld zł rocznie). Ucierpią więc prawie wszyscy w dłuższej perspektywie, oprócz rządzącej „elity”.
Inflacja już jest podatkiem, który skutecznie czyści portfele Polaków. W lutym 2019r. zanotowano najwyższą oficjalną inflację od 8 lat w wysokości 4,7% r/r.Perspektywy nie są dobre. Inflacja nie odpuści za sprawą dodruku pieniądza na niespotykaną dotychczas skalę w Polsce i na świecie. O tym, że np. USA mogą eksportować swoją inflację do Polski wspomniałem w tym artykule. Czeka nas stagflacja – czyli spadek, a następnie mizerny wzrost gospodarczy w 2020 i 2021 roku przy wysokiej inflacji.
Podsumowując, nie dość, że będziemy zarabiać mniej to jeszcze ceny podstawowych dóbr i usług będą rosnąć.
Cash is the KING
W czasie kryzysu ten kto ma gotówkę może czuć się komfortowo, a rekin nawet zarobić. Jeszcze lepiej gdy ma się ową gotówkę w odpowiedniej walucie. Jeśli w 2019 r. przewalutowałeś razem ze mną wszystkie złotówki na EUR jesteś w komfortowej sytuacji. Co jednak, gdy nie masz ani sporych rezerw gotówkowych ani tym bardziej walutowych? O tym za chwilkę.
Najpierw chciałbym przytoczyć wypowiedź Premiera RP Mateusza Morawieckiego z dnia 30.03.2020 (Źródło. PAP)
„W sytuacji nadmiernej monetyzacji części długu, albo w ogóle monetyzacji w zakresie, jaki byłby uznany przez rynki finansowe za ryzykowny, kryzys uderzy nas kanałem walutowym, bądź bankowym. Tych mechanizmów transmisji jeszcze dzisiaj nie doświadczamy, chociaż (..) złoty osłabił się gwałtowanie dokładnie w pierwszych dniach kryzysu, mniej więcej 10 proc. do dolara i 7-8 proc. do euro i franka szwajcarskiego”
Premier Polski dodał także:
„Wyobraźmy sobie, że dokonujemy odważniejszych ruchów monetarnych i fiskalnych jednocześnie, to mamy niemalże gwarancję, że zostajemy jako państwo polskie uderzone kanałem transmisji walutowej. Nie mówię już o potencjalnym kryzysie, który może się z tym wiązać, bo część polskiego długu, prawie 70 mld euro długu państwowego, jest denominowana w walutach obcych, ok. 120-130 mld długu przedsiębiorstw w złotówkach jest denominowana w walutach obcych, o kredytach frankowych wszyscy Polacy wiedzą”
Podsumowując, prawdopodobny jest scenariusz, który już sygnalizowałem, iż złotówka przez pewien okres będzie bananową walutą, a euro, dolar i frank mogą przekroczyć poziom 5 zł.
Premier wie znacznie więcej ode mnie ponieważ ma bieżący wgląd do rezerw walutowych NBP oraz przepływów w budżecie Państwa. Płynnych środków w budżecie Państwa jest ledwie 50 mld zł co przyznał premier tego samego dnia w Senacie. Taka kwota wg mnie może wystarczyć na ledwie 3-4 najbliższe tygodnie. Następnie rozpocznie się kryzys płynnościowy i opóźnienia w transferach publicznych – paraliż Państwa. Wypowiedzi Premiera RP nie padły w oficjalnym wystąpieniu medialnym „do ludu”, więc te informacje od Premiera trzeba traktować jako wiarygodną wskazówkę.
Waluty historycznie są obecnie na bardzo wysokim poziomie. Przykładowo tak prezentował się kurs EUR/PLN od lat 90. Kurs euro 17 marca 2020 był najwyższy od 2015 roku. Tak drogie euro było wcześniej tylko w 2011, 2008, 2003 r. oraz pod koniec lat 90. Podobnie zachowywał się USD i CHF.
Podsumowując, zakup walut na obecnych poziomach tj. EUR po 4,60, USD po 4,20 jest ryzykowne, bo tak wysokie ceny waluty osiągają tylko w czasie kryzysów. Nie oznacza to jednak, że waluty chwilowo nie będą biły rekordów, tj. np. EUR/PLN prawdopodobnie przebije poziom 5 zł. Na moment pisania artykułu dalszy wzrost kursów walut uważam za wysoce prawdopodobny aczkolwiek jest to czysta spekulacja, a nie pewniak inwestycyjny. Jednocześnie warto wiedzieć, że ceny walut obcych spadną jak tylko świat zacznie wychodzić z kryzysu gospodarczego (a nawet wcześniej). To z kolei jest prawie pewne na ten moment. Stara zasada mówi jasno – kupuj jak jest tanio, sprzedawaj jak jest drogo. Waluty są drogie w tej chwili.
Co zrobić gdy nie masz gotówki?
Zrezygnuj z najmniej potrzebnych wydatków, zawieś spłaty kredytów jeśli to możliwe lub jeszcze lepiej, skonsoliduj kredyty np. z Rekinem tak aby twoja rata kredytu była mniejsza. Docelowo zakumuluj gotówki przynajmniej tyle, żebyś bez dochodów z pracy mógł przetrwać 3-6 miesięcy. To da Ci komfort psychiczny, a także pomoże uporać się np. z obniżką pensji, utratą pracy, nieprzewidzianymi wydatkami np. na leczenie.
Czy zaciągnięcie kredytu gotówkowego ma sens?
Załóżmy, że nie masz absolutnie żadnych oszczędności jak większość Polaków, a spodziewasz się, że twoja płaca prawdopodobnie spadnie o 20-50%. W tym scenariuszu wzięcie taniego kredytu gotówkowego w banku np. na kwotę 10 000 zł paradoksalnie może mieć sens z dwóch powodów:
a) pieniądze pozwolą Ci przetrwać pierwszą falę pandemii, która w Europie ma trwać max 3-4 miesiące.
b) po utracie pracy lub spadku wynagrodzenia bank nie da Ci kredytu kiedy będziesz go rzeczywiście potrzebował. Przykładowo w marcu miałeś jeszcze pracę ze 100% wynagrodzeniem. W kwietniu zostaniesz zwolniony lub twoje wynagrodzenie spadnie o 50%. Bank do kalkulacji twojej zdolności kredytowej weźmie pod uwagę twoje obniżone wynagrodzenie z ostatniego miesiąca lub co gorsza zobaczy, że zostałeś zwolniony i nie da Ci kredytu, akurat wtedy kiedy pieniądze będą ci potrzebne żeby przeżyć najgorszy okres. Kredyt konsumencki ma ten plus, że zawsze można go spłacić wcześniej bez opłat, a Rekin pomoże Ci odzyskać ewentualną prowizję i odsetki od wcześniej spłaconego kredytu.
Dokształcaj się samodzielnie
Słabych pracowników zwalnia się jako pierwszych. Zadbaj o rozwój swoich umiejętności. Jedynie 10% pracowników, z którymi współpracowałem samodzielnie podnosiło swoje kwalifikacje. Takie osoby są na samym końcu do zwolnienia i drastycznej obniżki pensji ponieważ są cenni dla firmy. Z ich pracy firma ma najwięcej korzyści.
Jeśli nie szanowałeś swojej pracy, a szefa nazywałeś Januszem Biznesu, zmień swoje podejście zanim będzie za późno. Docenienie tego co się ma, pomoże Ci także lepiej psychicznie znieść ten trudny czas pandemii.
Kredyt hipoteczny w walucie obcej
Twoje raty na moment pisania artykułu już wzrosły o ok. 8%. Musisz przekalkulować czy finansowo jesteś w stanie przetrwać około 1 rok płacąc wyższa ratę. Zazwyczaj kredyty w walucie obcej konsumenci przeznaczali na zakup nieruchomości. Zastanów się, czy jest ryzyko, że bank zajmie Ci nieruchomość na poczet niespłacanych długów. Ceny nieruchomości będą spadać, co z opóźnieniem dociera do świadomości sprzedających. Prawdopodobnie sprzedaż nieruchomości nie pokryje w całości twojego kredytu jeśli zaciągałeś go w latach 2018-2020. Na masową skalę mieliśmy do czynienia z tym zjawiskiem w 2008 roku w USA i Hiszpanii. W Warszawie ceny nieruchomość z 2008 roku wróciły na te poziomy dopiero 10 lat później.
Banki w Polsce przed kryzysem, szczególnie te państwowe często kredytowały nieruchomości z LTV 90%, a w niektórych przypadkach LTV przekraczał nawet 100%. LTV oznacza stosunek zadłużenia do wartości nieruchomości. Pomyśl teraz – ceny nieruchomości spadają, nie spłacasz rat kredytu, bank zajmuje nieruchomość i na szybko próbuje ją sprzedać uzyskując 60% ceny, którą ty zapłaciłeś. Mimo sprzedaży nieruchomości pozostaje twój dług. Dlatego uważam, że lepiej samemu sprzedać nieruchomość niż pozwolić zrobić to bankowi i płacić sowite wynagrodzenie komornikowi. Nawet 5% wyższa cena sprzedaży już robi różnicę dla Ciebie, ale przede wszystkim daje Ci płynność finansową. Masz dużo pieniędzy w danej chwili, więc raty nie są dla Ciebie problemem.
Czy warto nadpłacać kredyt hipoteczny?
Nie widzę w tym żadnego sensu, ponieważ pieniądz z czasem traci na wartości, tak więc lepiej oddać go później w sytuacji gdy oprocentowanie wynosi do 4%, a inflacja prawie 5%. Kalkulacja jest prosta.
Jak ochronić swoje oszczędności?
Jeśli posiadasz jakieś oszczędności to nie mam dobrych wieści. Rząd z bankiem centralnym za pomocą inflacji będą dewaluować dług publiczny. Twoje oszczędności będą topnieć w dosyć szybkim tempie. Lokaty bankowe już nawet w połowie nie chronią twoich oszczędności.
Do głowy przyjdzie Ci pomysł obligacji skarbowych indeksowanych inflacją na 4 lata. Problem w tym, że nie są dostępne na krótszy okres i zamrażasz sobie pieniądze w newralgicznym momencie, kiedy gotówka może Ci być potrzebna. Dodatkowo, inflacja realna jest wyższa niż ta oficjalna. W rzeczywistości zakup takich obligacji nie jest ani dobrym ani złym rozwiązaniem. Jest w miarę bezpiecznym rozwiązaniem ponieważ ryzyko, że Polska podzieli los Grecji już za 4 lata jest umiarkowane.
Pomysł jaki wpadnie Ci na pewno do głowy to złoto. Fizycznego złota nie ma już jednak na rynku do kupienia (dlaczego, to już temat na osobny artykuł). Widziałem oferty po 2200 $ za uncję podczas gdy cena rynkowa wynosi ok 1600 $. Myślę, że upadek pieniądza papierowego to jeszcze nie kwestia tego roku ani przyszłego. Wydaje się, że to już temat na kolejny kryzys ponieważ w kolejnych latach do obiegu trafi dużo nadrukowanego pieniądza, a gospodarka realna będzie nadal słabo sobie radzić. Efekty pompowania nadrukowanych banknotów w gospodarkę w postaci impulsu kredytowego przy poprzednich QE pojawiał się po ok 8 miesiącach. Czas na zakup złota zatem jeszcze będzie.
Bardziej zaawansowani czytelnicy bloga mogą natomiast od ręki kupić ETF na złoto, o czym pisałem dokładniej w artykule: Inwestycja w złoto a inflacja w Polsce. Do tego kroku sam powolutku się przymierzam.
Już wkrótce na blogu ukaże się mój artykuł na temat najlepszych okazji inwestycyjnych 2020 r. Już teraz zapraszam wszystkie rekiny. Wszyscy zapisani na newsletter oraz na facebooku na pewno nie przeoczą tej publikacji.
Czy opłaca się teraz inwestować w pożyczki?
Wielu czytelników inwestuje ze mną w pożyczki. Nie jest tajemnicą, że w 85% wyszedłem z tej inwestycji przed wybuchem kryzysu, a pozostałe 15% długu przekonwertowałem na krótkoterminowy w ID Finance i Creditstar w Hiszpanii. W tej chwili nie zalecam znaczących inwestycji w dług prywatny i firmowy, choć zysk 25% w skali roku może budzić chciwość. Warto poczekać przynajmniej 3 miesiące i zobaczyć, które firmy pożyczkowe sobie radzą, a które są już bankrutami. Na polskim rynku już ponad 50% firm pożyczkowych zaprzestało pożyczania nowym klientom. Z mojej porównywarki 44 firm pożyczkowych wyparowało aż 30!
Czy sprzedawać fundusze inwestycyjne?
Zależy w co konkretnie inwestował fundusz. Dodruk pieniądza w dłuższej perspektywie będzie pompował ceny aktywów jednak musisz przyjąć scenariusz, że powrót wycen jednostek twojego funduszu do poziomu sprzed kryzysu może zająć wiele lat. Na polskiej giełdzie od 2008 roku wyceny wielu funduszy nie wróciły do dawnych poziomów, tak więc przez 12 lat inwestorzy nie odzyskali swoich środków, a biorąc pod uwagę inflację za tyle lat, stracili dużo kapitału. Sam poległem sromotnie na kryzysie w 2008 roku inwestycją w polskie akcji i fundusze polskich akcji. Drugi raz tego samego błędu nie popełniłem.
Więcej o inwestycjach Rekina już w najbliższych tygodniach. Stay tuned!