[Opinia Rekina] Od momentu opublikowania artykułu „Sprzedałem wszystkie złotówki – największa inflacja od 6 lat” 30 maja 2019 r., polska waluta osłabiła się względem USD o ok. 33%, do EUR o ok. 15%, a CHF o ok 31%.
Z kolei 19 marca 2020 r. opublikowałem artykuł „Złotówka bananową walutą. Euro, dolar i frank wkrótce po 5 zł i co dalej?„. Od tego momentu faktycznie amerykański dolar oraz frank szwajcarski przebiły poziom 5 zł. Euro również oscyluje w granicach 4,8-5 zł w ostatnich dniach przed publikacją tego artykułu. Czy to już krach złotego?
Koniec czy początek krachu złotego?
W zasadzie można już mówić o krachu złotego bowiem, kurs cały czas znajduje się blisko maksymalnych poziomów. Powstaje zasadnicze pytanie czy będzie jeszcze gorzej czy może złotówka osiągnęła już swoje minimum?
Niestety czynników przemawiającym za dalszym osłabieniem złotego jest znacznie więcej i mają zdecydowanie wysoką wagę. Oczywiście przyszłych kluczowych wydarzeń w światowej gospodarce jak np. zakończenie wojny na Ukrainie nie można precyzyjnie przewidzieć ani to jak potoczą się dalsze losy współpracy gospodarczej Świata Zachodniego z Rosją i Chinami. Czynniki wewnętrzne, czyli te, na który wpływ ma polski Bank centralny i Rząd przemawiają za dalszą słabością polskiej waluty.
Ekonomia a raczej polityka dodruku pieniądza, zaburzała dotychczas zasady tradycyjnej książkowej ekonomii. Wraz z ultra niskimi stopami procentowymi pozwalała nie tylko regulować terminowo publiczne zadłużenie ale także zaciągać coraz większe długi. To wszystko na fali entuzjazmu społecznego dotyczącego coraz bogatszej polityki socjalnej, szczególnie w Polsce. Kwestią czasu była jednak inflacja, która sądząc po decyzjach banków centralnych jest lepszą formą redukcji zadłużenia niż po prostu fala bankructw w światowej gospodarce. Oczywiście wysoka inflacja przez dłuższy czas również powoduje bankructwa i załamanie gospodarcze aczkolwiek bardziej rozłożone w czasie. Niestety inflacja zabiera też bezpowrotnie oszczędności co ma ogromne znaczenie dla potencjału inwestycyjnego osób prywatnych, małych i średnich firm. W modelu korposocjalizmu jest to wręcz pożądany efekt.
Polska zmaga się z ogromnymi długami, które w kwotach już setek miliardów złotych są poza jakąkolwiek kontrolą obywatelską. Znamienita część długu publicznego została przesunięta do utworzonych instytucji pozabudżetowych mających często w nazwie słowo „fundusz” np. PFR czy fundusz przeciwdziałania COVID-19. Tylko ten ostatni wg publicznego komunikatu Ministerstwa Finansów na koniec ’22 roku będzie posiadał dług w wysokości 161,3 mld zł. Nad wydatkami jak i długiem tych funduszy nie ma żadnej publicznej kontroli.
11 października 2022 roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozę wzrostu PKB Polski w 2023 r. do 0,5%. Jeśli ta prognoza się zrealizuje będzie to najgorszy odczyt wzrostu PKB od 1991 roku kiedy to wyniósł -7%. Wszystko to w warunkach wysokiej inflacji, która prawdopodobnie przekroczy 20% w 2022 roku, również najwyższej od lat 90. Jeśli załamanie gospodarcze nie odbije się na sile polskiej złotówki można to rozpatrywać w kategorii cudu.
Polski bank centralny uratuje złotówkę?
Narodowy Bank Polski wydaje się nie być zainteresowany walką z inflacją. Przy inflacji przekraczającej 16%, w tym rosnącej inflacji bazowej, decyzją banku we wrześniu 2022 zastopowano dalsze podwyżki stóp procentowych uzasadniając to troskę o polską gospodarkę. Dla przypomnienia od lat 90-tych NBP utrzymywał stopy procentowe na wyższym poziomie niż inflacja. Obecnie stopy są znacząco niższe, ledwie 6,75% (stopa referencyjna, 10.2022) przy inflacji ponad 16%. Zachowanie banku centralnego jest spójne z polityką Rządu RP, który absolutnie nie walczy z inflacją, zwiększając wszelkiego rodzaju wydatki socjalne zamiast je ograniczać. Wszystko jest podporządkowane wynikom wyborów a nie przyszłości Polski i Polaków. Polski naród nie ma w mentalności myślenia długoterminowego, ani przyczynowo-skutkowego tak więc popiera ten kierunek działań Rządu na co wskazują wyniki sondaży wyborczych.
Z drugiej strony dalsze mocne podnoszenie stóp procentowych oprócz drenażu kredytobiorców i zatrzymania kredytowania wydaje się mieć nikłe znaczenie jeśli Rząd nie zaczynie oszczędzać i inwestować w to co rzeczywiście generuje podstawy długoterminowego dobrobytu i rozwoju np. tanie wytwarzanie energii, infrastrukturę czy niskie opodatkowanie gospodarki.
Bank centralny posiada oczywiście rezerwy walutowe – jest to ostateczne zabezpieczenie przed krachem złotówki. Pytaniem otwartym zostaje na jak długo wystarczy rezerw walutowych aby podtrzymywać złotówkę przed dalszym osłabianiem się względem USD, CHF czy EUR. Przykład Turcji opisywany w artykule „Krach finansowy w Turcji – koniec dobrobytu na kredyt” pokazuje, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli szybciej niż myślimy.
Co może uratować polskiego złotego?
Jeśli nie sami Polacy to co może uratować polską walutę? W krótkim terminie jedynie czynniki zewnętrzna np. rychłe zakończenie wojny z Rosją i powrót do handlu surowcami. Nagła poprawa światowej koniunktury, szczególnie w Europie Zachodniej również dałby pozytywny impuls polskiej gospodarce a za tym także złotemu. Prawdopodobieństwo tych zdarzeń pozostawiam jednak tobie czytelniku.
Co można zrobić w kontekście osłabiania się złótówki?
Niestety w tej chwili można na ogół tylko minimalizować straty. Lokata bankowa na 7% przy inflacji rzędu 16% pozwala zredukować straty o ok 35% licząc opodatkowanie. Drobną część kapitału można zainwestować długoterminowo w ETF np. ETF na złoto. Inwestycja części oszczędności w instrumenty dłużne również pozostaje ciekawą opcją aczkolwiek w obecnych warunkach gospodarczych ryzyko to jest wyższe niż w latach ubiegłych. Więcej informacji już wkrótce w strefie VIP.
Dla osób i firm, które nie boją się utraty dochodu ciekawą opcją pozostaje zaciągniecie kredytu na inwestycje bowiem przy tak wysokiej inflacji de facto realna wartość długu maleje w czasie. Zakup nieruchomości typowo do mieszkania za kredyt gotówkowy czy kredyt hipoteczny również podlega temu zjawisku. Może to być ciekawym rozwiązaniem jeśli cena zakupu nieruchomości jest co-najmniej 10-15% poniżej obecnych cen rynkowych.
Osoby zadłużone, mogą próbować restrukturyzować swój dług bankowy, w celu obniżenia miesięcznej raty. W obliczu dalszego osłabienia złotówki i rosnących cen dóbr może to mieć duże znaczenia dla domowego budżetu.