W ciągu nieco ponad pół roku przybyło ponad 550 tys wczesnych emerytów, w związku z obniżeniem wieku emerytalnego (10.2017-04.2018). Pracować przestali także młodzi zdrowi ludzie. Według badań IBS na podstawie danych ZUS, w ciągu 2 lat ponad 200 tys kobiet w wieku 20-49 lat przestało pracować, tylko po to aby pobierać zasiłki na dzieci i rodzinę m.in. 500+, kosiniakowe 1000 zł co miesiąc, becikowe 1000 zł, dodatki rodzinne, dopłaty mieszkaniowe, wyprawki 300+, oraz otrzymywać inne darmowe świadczenia socjalne np. żłobki. Co ciekawe, spada także aktywność zawodowa osób niepełnosprawnych.
Już pod koniec 2018 liczba Polaków, którzy porzucili pracę od 2016 roku na rzecz życia na zasiłkach socjalnych przekroczy zapewne 1 000 000 osób. W sumie da to około 2 000 000 Polaków żyjących na zasiłkach z wyboru. Problem rosnącej opłacalności życia na zasiłkach podejmowałem już 2 lata temu, za co byłem przez niektórych krytykowany. Natomiast od czasu publikacji tamtego artykułu, socjalizm gospodarczy w Polsce zaczął przeżywać największy rozkwit od czasów obalenia PRL.
Aktywność zawodowa Polaków najniższa od 3 lat
W telewizji cały czas słyszę, że bezrobocie jest najniższe w historii. Nikt z dziennikarzy telewizyjnych nie wspomina, że chodzi wyłącznie o bezrobocie rejestrowane. Bardziej miarodajny jest wskaźnik aktywności zawodowej BAEL na podstawie danych GUS. Tutaj sytuacja wygląda fatalnie. Marcin Lipka, analityk Cinkiarz.pl podsumowuje tą sytuację następująco:
Aktywność zawodowa Polaków spadła do najniższego poziomu od trzech lat, a zatrudnienie rośnie tylko w sektorze publicznym. Mamiąc się danymi o malejącym bezrobociu, trwonimy okres dobrej koniunktury, nie wprowadzając reform strukturalnych. Wkrótce wszyscy za to zapłacimy.
Gdyby nie napływ Ukraińców i innych bliskich nam kulturowo imigrantów ceny w sklepach poszybowałoby w kosmos w bardzo krótkim czasie. Okazuje się jednak, że nawet napływ imigrantów nie zdołał uzupełnić luki po ponad 800 tys Polakach, którzy przeszli na zasiłki.
Intuicyjnie wydaje się, że jeżeli bezrobocie spada, to zatrudnienie rośnie o tyle samo. To niestety nieprawda. Liczba pracujących w ciągu roku wzrosła jedynie o 63 tys., a bezrobotnych spadła o 217 tys. Co może jeszcze bardziej niepokoić, to fakt, że ten niewielki wzrost został całkowicie wygenerowany przez sektor publiczny. Zatrudnienie w prywatnych firmach spadło w ciągu roku o ponad 40 tys. osób i wyniosło jedynie nieco ponad 12,4 mln.
800 tys Polaków wybrało życie na cudzy koszt?
Ponad 800 tys osób zdecydowało się żyć na koszt innych tj. na koszt innych podatników – konkretnie – na koszt 12,4 mln Polaków pracujących w sektorze prywatnym. Absolutnie nie nazwałbym bezrobotnych żyjących na zasiłkach patologią, nierobami czy pasożytami. Te ponad 800 tys Polaków podjęło racjonalną decyzję. Uznali bowiem, że nie opłaca im się dalej pracować. Według danych GUS statystycznie są to osoby z podstawowym i średnim wykształceniem.
Wielką rzadkością jest aby ktoś był z natury ambitny, pracowity, lubił codzienny kierat, a dodatkowo jego praca była jego pasją. Polacy więc bez żalu przestają pracować i wyciągają rękę po socjal. Jak Rząd rozdaje pieniądze to czemu mają ich nie brać?
Skąd, tak nagle, wzięły się pieniądze na zasiłki?
Sam program 500+kosztuje około 24 mld zł rocznie. Wcześniejsze emerytury do 2021 roku pochłoną minimum 54 mld zł. Polacy, którzy pracowali na własne utrzymanie teraz żyją na zasiłkach… tak więc rocznie kosztuje nas to kolejne miliardy w formie utraconego PKB. Oczywiście 500+ i wcześniejsze emerytury to tylko jedne z wielu zasiłków, które wprowadzono lub rozbudowano od czasu przejęcia władzy przez socjalistów pod koniec 2015 roku.
W uproszczeniu możemy przyjąć, że nagle w budżecie Państwa jakimś cudem znalazło się 50 mld zł rocznie, które można wydawać! Skąd zatem pochodzące te pieniądze? Przede wszystkim z wpływów podatkowych i kredytów. Ciężar wyższych podatków i zadłużenia odczuwają na razie nieliczni ale tylko do czasu.
Kto płaci za Socjalizm+?
Nie ma cudów – pieniądze w budżecie Państwa na rozdawnictwo socjalne bierą się wyłącznie z podatków i kredytów.
W perspektywie paro-letniej najwięcej zapłacą Ci, którzy już teraz płacą za beztroskie życie na socjalu milionów Polaków. Tymi nieszczęśnikami są:
- pracownicy prywatnych firm
- rodzimi przedsiębiorcy
Niestety te dwie grupy społeczne będą płacić coraz większe podatki za rozdawnictwo socjalne Rządu RP.
W tej chwili pracownicy firm prywatnych jeszcze nie czują konsekwencji socjalizmu+. W kieszeni poczują to od 2019 roku kiedy wejdą w życie pracownicze programy emerytalne. Sytuacja gospodarcza na świecie pogarsza się, więc firmy w pierwszej kolejności będą oszczędzać na premiach (przeczytaj: Światowy kryzys finansowy tuż za rogiem). To takie preludium do tego co będzie działo się później.
Obecnie najmocniej po kieszeniach obrywają polscy prywatni przedsiębiorcy – coraz wyższe i nowe podatki, nowe biurokratyczne nakazy, zakazy i ograniczenia w rozwoju (np. licencje, pozwolenia, żenujące niestabilne prawo gdzie wszystko zależy od interpretacji urzędnika, brak pracowników). Socjaliści od końca 2015 roku wprowadzili lub podwyższyli ponad 30 podatków nazywanych dla niepoznaki opłatami, daninami, składkami, licencjami. Jak mocno do kieszeni rodzimych przedsiębiorców chcą dalej sięgnąć socjaliści świadczy zapowiedź wprowadzenia „daniny solidarnościowej” w wysokości 4% od dochodu, przez Premiera RP Mateusza Morawieckiego. Opodatkowanych zostałoby na początek 100 tys najbardziej przedsiębiorczych Polaków, z czego 82% to firmy rodzinne rozliczające się deklaracjami PIT.
Zamiast wspierać podatkowo rodzime prywatne firmy, które płacą procentowo wyższe podatki w Polsce niż zagraniczne korporacje, Premier Morawiecki chce wycisnąć z nich jeszcze więcej pieniędzy na zasiłki socjalne. Z kolei zagranicznym korporacjom Premier Morawiecki przyznaje hojne dotacje… za pieniądze ściągnięte od polskich rodzinnych firm i ich pracowników.
Przykre konsekwencje Socjalizmu+
Socjalizm to oszustwo, co historia pokazała już dziesiątki razy. Socjalizm, po wstępnym okresie euforii mas, zawsze prowadzi do zubożenia całego społeczeństwa, a w drastycznych przypadkach do katastrofy gospodarczej i rozlewu krwi.
Nie trzeba sięgać daleko pamięcią – wystarczy zobaczyć co teraz dzieje się w Wenezueli, albo co stało się ze stopą życia w Grecji, gdzie jeszcze 10 lat temu dawano tak absurdalne zasiłki, jak 420 euro dla urzędnika za to, że myje ręce w pracy. Francja byłby dziś świetnym przykładem bankructwa demokratycznego socjalizmu gdyby nie ogromne korporacje francuskie, które czerpią zyski na całym świecie.
Scenariusz zawsze jest ten sam. Najpierw przypływ gotówki w postaci zasiłków i złudzenie wzrostu zamożności. Po paru latach okazuje się, że pieniądze się skończyły, nagle pojawia się duże bezrobocie i inflacja, a w sklepach pozostaje drożyzna.
Niepokojące konsekwencje Socjalizmu+ zaczynamy widzieć już teraz, po ledwie 2-3 latach.
Inwestycje rodzimych polskich firm pikują
Po objęciu władzy przez socjalistów w IV kwartale 2015 roku, inwestycje polskich rodzimych firm runęły. W I kwartale 2018 odnotowano największy spadek inwestycji prywatnych polskich firm – 6,7% rok do roku. W dalszej części roku będzie równie źle lub jeszcze gorzej. Nie zdziwię się jeśli po wprowadzeniu daniny solidarnościowej, inwestycje prywatne dokonywane przez Polaków, będą spadać w tempie kilkunastu procent rocznie. Poniży tweet od głównego ekonomisty Banku Millenium na podstawie danych GUS doskonale pokazuje ten trend.
To, że firmy wstrzymują inwestycje wiemy. Ale ujemna dynamika inwestycji krajowych firm prywatnych jest bardzo niepokojąca (w 1Q br. spadek o 6,7% r/r). Inwestycje sektora prywatnego ratują firmy zagraniczne, czyli te które najbardziej drenują polską gospodarkę ;) pic.twitter.com/Pxd1gz3kTy
— Grzegorz Maliszewski (@gmalisze) June 12, 2018
Koszty prowadzenia firmy wzrosły bardzo mocno i szybko za sprawą ustawowego czyli sztucznego podwyższania płacy minimalnej oraz wprowadzenia zasiłków socjalnych, które sprawiły, że ponad 800 tys Polaków przestało pracować.
Rodzime firmy zamiast inwestować w rozwój przeznaczają wolne środki na wynagrodzenia, które rosną nieadekwatnie szybko do produktywności pracowników i firmy. Wynagrodzenia rosną bo ustawowo zmusza się firmy do płacenia więcej za pracę, która na wolnym rynku nie jest tyle warta. W dłuższym okresie doprowadzi to do utraty konkurencyjności względem zagranicznych firm i zamknięcia wielu polskich rodzinnych firm. Już dziś jesteśmy kolonią gospodarczą zachodnich korporacji, o czym pisałem na blogu.
Iluzoryczny wzrost wynagrodzeń
Mówiąc o wzroście wynagrodzenia trzeba napomknąć, że są one mało odczuwalne dla pracowników prywatnych firm. Wzrost wynagrodzeń według danych GUS jest generowany bowiem głównie przez sektor publiczny. Trzeba pamiętać, że największym beneficjentem wzrostu płacy minimalnej jest budżet Państwa, za sprawą wysokiego opodatkowania pracy. Prześledźmy to.
Rząd aby zwiększyć wpływy podatkowe na rozdawnictwo socjalne podwyższył w ciągu 3 lat płacę minimalną z 1850 zł do 2220 zł. Podwyżka tak więc to 370 zł czyli 20%. Pracodawca z kolei musi ponieść dodatkowy koszt 457 zł w formie dodatkowych podatków (ZUS za pracownika) plus oczywiście pokryć podwyżkę 370 zł na pensję pracownika, też z własnej kieszeni.
- Koszt pracodawcy: 827 zł
- Do kieszeni pracownika trafia: 266 zł*
- Do budżetu socjalistów trafia: 561 zł
* do kieszeni pracownika tylko teoretycznie trafia 266 zł. W cenie każdego produktu są zawarte kolejne podatki np VAT 23%, podatek dochodowy sprzedawcy i producenta 19% i mnóstwo innych drobniejszych podatków. Przykładowo wydając 266 zł na paliwo na stacji benzynowej kupisz tak naprawdę paliwa za 106 zł bowiem 160 zł to podatki zawarte w jej cenie.
Zróbmy podsumowanie na tym przykładzie:
- Koszt pracodawcy: 827 zł
- Realny wzrost wynagrodzenia pracownika: 106 zł
- Do budżetu socjalistów trafia: 721 zł
Co więcej, przez wzrost płacy minimalnej rosną także składki ZUS, które musi opłacać każdy kto prowadzi działalność gospodarczą. Uderzają one wyłącznie w polskie firmy rodzinne. W 2015 wynosiły one 1095 zł, a dziś prawie 1300 zł. Koszt prowadzenia firmy w tym zakresie wzrósł więc o prawie 19%.
Krótkowzroczność socjalistów spowolni długoterminowo nasz rozwój
Dobrobyt bierze się z pracy, innowacji, wolności gospodarczej i własności prywatnej. Produktywność trzeba nagradzać, a nie karać jak to robią socjaliści. Socjaliści karają finansowo tych, którzy pchają nasz kraj do przodu, a łup dzielą między sobą a swoimi wyborcami, którzy żyją na zasiłkach. Nie ma w tym żadnej sprawiedliwości, a długoterminowo prowadzi to do zubożenia całego społeczeństwa.
Socjalizm to zawsze przykre równanie do dołu.
Tymczasem, szykujmy się na dalszy wzrost podatków, bowiem jak tylko wzrost PKB spowolni, pieniędzmi pracujących trzeba będzie zasypać gigantyczną dziurę budżetową. Przypomnę tylko, że prawdziwe zadłużenie Polski przekroczyło już 300% PKB. Socjaliści nigdy nie zlikwidują wprowadzonych zasiłków ponieważ chcą rządzić za wszelką cenę i sami bogacić się cudzym kosztem.