Krach finansowy w Turcji doprowadził do nagłej utraty majątków i dobrobytu miliony Turków. Czy Polska powtarza turecki scenariusz finansowego horroru?

Od 2010 średni wzrost gospodarczy w Turcji oscylujący około 7% był wręcz niewyobrażalny dla Polaków. Okazuje się jednak, że wzrost był napędzany długiem zagranicznym – w wielkich rozmiarach, podobnie jak w Polsce. Turcja zapożyczała się w dolarach i euro aby pompować konsumpcję i inwestycje. Koniec dobrobytu na kredyt musiał kiedyś nadejść i właśnie nadszedł.

Turecka Lira straciła tylko w ciągu 2018 roku około 50% wartości względem dolara. 1 dolar na początku 2018 kosztował ok. 3,4 Liry. W sierpniu 2018 za jednego dolara płacono już nawet 7 Lir.

Galopująca inflacja w skali roku jest już nawet trudna do oszacowania – oficjalnie wynosi ok. 16%, jednak ceny dóbr importowanych za dolary nierzadko poszybowały w górę parokrotnie w ciągu ledwie 1-go roku. W Turcji ciężko znaleźć dobra, które mocno nie podrożały w tym roku. Jedna z narodowych gazet tureckich Aydınlık 22 sierpnia ogłosiła 3 dni przerwy w publikacji gazety z powodu rosnących cen papieru. To obrazuje skalę problemu.

Co to wszystko oznacza dla zwykłego Turka zapewne się domyślasz – balonik pod nazwą dobrobyt pękł nagle choć był pompowany latami. Wielu Turków straciło w zasadzie oszczędności życia ponieważ trzymali je w tureckiej walucie – lirze, którą dziś można nazwać śmieciową walutą. Nie lepiej jest z zarobkami – co byś poczuł jeśli po paru miesiącach możesz kupić 2-razy mniej za swoją wypłatę ?

Jak zapewne się domyślasz, taka gigantyczna inflacja oznacza skrajnie niekorzystne warunki gospodarowania dla firm. Fala bankructw firm ruszyła więc niczym kula śniegowa. Zagraniczne firmy zwijają w pośpiechu interes w Turcji, ludzie tracą pracę. Liczba miejsc pracy kurczy się.

Polskę czeka ten sam scenariusz?

W Polsce mamy obecnie coś w rodzaju „Helicopter Money” czyli dosłownie „pieniędzy rzucanych z helikoptera” ludowi. U nas odbywa się to za pomocą zasiłków socjalnych finansowanych długiem i wyższym opodatkowaniem tych którzy pracują i posiadają majątek. Jeśli dodamy do tego tani kredyt i kolejne rekordy w kwotach udzielanych kredytów powinna zapalić się w twojej głowie czerwona lampka. Taka polityka gospodarcza w dłuższym terminie to jak skok do wody pełnej rekinów – duże ryzyko finansowej tragedii.

Reklamabaner darmowe akcje

Zobaczmy więc jak w Turcji skończył się dobrobyt na kredyt. Na pewno zauważysz wiele podobieństw do Polski. Tylko parę różnic między Polską i Turcją, spowodowały, że to Turcja pierwsza doświadczyła wielkiego krachu finansowego.

Dług zagraniczny polskiej gospodarki jeszcze większy niż tureckiej

Problem Turcji wynika jednak z tego samego co frankowiczów, którzy zaciągnęli kredyty w walucie, w której nie zarabiają. Zmiana kursu walutowego pogrążyła więc Turków doszczętnie – dług wzrósł parokrotnie w krótkim czasie. Zagraniczne pożyczki Turcji spowodowały deficyty zarówno na rachunkach fiskalnych, jak i na rachunkach bieżących. Na domiar złego Turcja nie dysponuje wystarczająco dużymi rezerwami walutowymi i złota, aby uratować gospodarkę.

Co ciekawe zadłużenie zagraniczne polskiej gospodarki w I kwartale 2018 osiągnęło rekordowe … uwaga: 392 174 000 000 USD. Grubo ponad bilion złotych. Dla porównania większa gospodarka turecka jest zadłużona u zagranicznych partnerów na 466 657 000 000 USD. Jak rośnie zadłużenie zagraniczne Polski i Turcji prezentuje wykres (skala po lewej i niebieska linia to Turcja).

Co ciekawe w Polsce w czasie wyrobów parlamentarnych w 2015 zadłużenie zagraniczne wynosiło tylko niecałe 330 miliardów USD. W ciągu niecałych 3 lat mamy więc wzrost zadłużenia o blisko 20%.

Dla fanów statystyki – w 2017 roku dług zagraniczny polskiej gospodarki wyniósł 67% PKB, natomiast tureckiej 53%.

Wniosek: Polska gospodarka jest jeszcze bardziej zadłużona u zagranicznych partnerów niż turecka.

Upolitycznienie banku centralnego Turcji

W Turcji cała polityka finansowa i gospodarcza Państwa jest zależna od autorytarnego prezydenta Turcji Erdogana. W lipcu 2018 ministrem finansów i gospodarki został nawet jego zięć. Podobnie sprawa wygląda z bankiem centralnym, gdzie trudno uwierzyć w to, że Prezes banku centralnego Turcji zachowuje stanowisko po takim krachu jak mamy teraz. od początku swojej kadencji Prezesa (2016) nie wypełnia on założonego celu inflacyjnego. Bank centralny Turcji utrzymywał, podobnie jak Polska, bardzo niskie stopy procentowe –  kredyty w bankach były i są nadal bardzo tanie. Ludzie zachłysnęli się tanim kredytem – każdy przecież lubi konsumować – spełniać swoje zachcianki tu i teraz. Doprowadziło to jednak do dużej inflacji.

W Polsce niezależność banku centralnego jest jak na razie nieco większa niż w Turcji. Wynika to po części z 6-letniej kadencyjności członków Rady Polityki Pieniężnej. W 2016 przypadała wymiana większości członków, w tym Prezesa NBP. Prezesa NBP wybiera Prezydent RP, a powołuje Sejm. W tej chwili jest nim prof. Adam Glapiński, którego można raczej zaliczyć do gołębi, czyli tych, którzy preferują luźną politykę monetarną (niskie stopy, tani kredyt, niskie oprocentowanie lokat). Świadczyć o tym może np. to, że w 2019 mimo planowanego niższego tempa wzrostu PKB o blisko 1pp, prognozowana inflacja ma być jeszcze wyższa niż tegoroczna (2%) i wynieść ok 2,3%. Przed zmianą członków RPP i Prezesa w 2016 mieliśmy lekką deflację (0,6%).

Tani pieniądz z kredytu napędza gospodarkę ale stwarza też dużo ryzyk na przyszłość. Niskie stopy procentowe i wyższa inflacja to ukryty podatek, który płacimy wszyscy – najwięcej oszczędzający i posiadający gotówkę.

Sankcje USA na Turcję i vice-versa

USA w odpowiedzi na przetrzymywanie w więzieniu amerykańskiego pastora oraz zgodnie z polityką Donalda Trumpa – fair trade (handel na tych samych obustronnych zasadach) – nałożyły cła na stal (20%) i aluminium(50%) importowane z Turcji. W odwecie Turcja nałożyła cła na import z USA aut (120%), alkoholu (140%) i tytoniu(60%).

Walka na cła z takim gigantem gospodarczym jak USA jest oczywiście prostą drogą do krachu finansowego i gospodarczego w Turcji.

Wniosek: Polska nie wojuje gospodarczo, ani wystarczająco mocno politycznie z potężnymi gospodarczo Państwami, tak więc w tym aspekcie Polska jest w korzystniejszej pozycji.

Turcja poza UE

Erdogan niedawno rozmawiał z Kanclerz Merkel przekonując i nieco szantażując napływem nowych emigrantów. Oficjalnie prezydent Turcji przekonywał jak ważnym partnerem handlowym dla Niemiec jest Turcja i jak bardzo należy ją teraz wspierać gospodarczo.

Polska jest w UE, więc nałożenie ceł przez UE na Polskę nie jest możliwe. To nas chroni. Natomiast Polska ma parę zatargów z UE głównie przez reformę sądownictwa, która moim zdaniem jeszcze bardziej upolityczni wymiar sprawiedliwości niż teraz ma to miejsce – ten kto ma władzę będzie mieć z automatu swoich sędziów na smyczy. Zupełnie jak w Turcji.

Jeśli chodzi o konflikt o przyjmowanie imigrantów to odnoszę wrażenie, że po cichu go rozwiązano i imigranci są wpuszczani do Polski. W miejscach publicznych rzuca się w oczu większa ilość arabskich imigrantów – czarnoskórych i kobiet w burkach – takie są moje obserwacje.

Wniosek: Polska nie jest tak podatna jak Turcja na zawirowania gospodarczo-polityczne poprzez członkostwo w UE

Czy Turcja wyjdzie z kryzysu?

Sytuacja w Turcji jest w zasadzie beznadziejna. Prezydent Turcji nie przejmuje się tym zbytnio. Otóż w publicznym wystąpieniu oskarżając złych kapitalistów z USA, stwierdził:

Oni mają dolary, a my mamy Allaha.”

Mój komentarz w tej sytuacji jest w zasadzie zbędny.

Inny pomysł na ratowanie gospodarki Turcji? 14 sierpnia 2018 Prezydent Turcji wzywał aby sprzedawać dolary i euro, a kupować turecką lirę. Każdy kto ma podstawową wiedze ekonomiczną oczywiście zrobi odwrotnie, ale jak widać jakaś część społeczeństwa tureckiego mogła sobie wziąć to do serca, bowiem, lira troszeczkę umocniła się w stosunku do dolara po tej wypowiedzi.

Turcja prędko nie wyjdzie z kryzysu finansowego, nawet inwestycje Katarczyków w Turcji na kwotę około 15 mld USD nie zmienią tej sytuacji.

Turcja jest kolejnym przykładem po Grecji, Argentynie i Wenezueli jak autorytarno-socjalistyczne rządy doprowadzają do wykolejenia pociągu pod tytułem „dobrobyt na kredyt”. We wszystkich tych przypadkach można łatwo dostrzec cechy wspólne – socjalizm gospodarczy, populizm, niekompetencja rządzących, upolitycznienie państwa i monopol na władzę za wszelką cenę. Niestety czy nam się to podoba czy nie – polityka rządzących determinuje środowisko gospodarcze w jakim żyjemy.

Jeśli ktoś szuka wolnego rynku na świecie to zostaje tylko Hong Kong i Singapur, które w indeksach wolności osiągają wyniki powyżej 85% i można je nazwać kapitalistycznymi. Możemy tylko z uznaniem spojrzeć w statystki jak fantastycznie szybko rozwijają się i bogacą obywatele tych Państw.