Statystyczny obywatel Stanów Zjednoczonych należy dziś do najbogatszych ludzi na świecie, jeśli wyłączymy niewielkie państwa o specyficznej strukturze dochodów – takie jak Norwegia (renta surowcowa oparta na ropie i gazie) czy Szwajcaria (sektor finansowy, neutralność geopolityczna i historyczna akumulacja kapitału). W ujęciu dochodu rozporządzalnego, majątku prywatnego oraz siły nabywczej, przeciętny Amerykanin wyprzedza obywateli zdecydowanej większości krajów Europy, w tym państw Europy Zachodniej.
Rodzą się zatem fundamentalne pytania:
- Jak to możliwe, że państwo liczące ponad 280 milionów mieszkańców osiągnęło tak wysoki poziom dobrobytu?
- Dlaczego w USA zamożność nie jest wyłącznie domeną elit, lecz w znacznym stopniu dotyczy klasy średniej?
- I wreszcie: dlaczego kapitalizm w wydaniu amerykańskim nie doprowadził do stagnacji, lecz do długookresowego wzrostu?
Wbrew obiegowym opiniom, odpowiedź nie sprowadza się do „imperializmu”, „eksploatacji świata” czy „przypadku historycznego”. Amerykański sukces gospodarczy jest wypadkową konsekwentnie budowanych instytucji, specyficznej kultury ekonomicznej oraz pragmatycznego podejścia do państwa, podatków i własności prywatnej.
Amerykańska dominacja gospodarcza – twarde dane historyczne
Od końca XIX wieku Stany Zjednoczone utrzymują pozycję jednego z głównych filarów światowej gospodarki. Po załamaniu związanym z Wielkim Kryzysem 1929 r. amerykańska gospodarka w ciągu kilkunastu lat nie tylko się odbudowała, lecz osiągnęła bezprecedensową skalę produkcji i produktywności.

Konstruktorzy Rockeffeler Centre w 1932 roku. Już wtedy zamożność Amerykanów zapierała dech w piersiach.

Już w okresie Wielkiego Kryzysu poziom inwestycji i skala projektów infrastrukturalnych w USA nie miały odpowiednika w Europie.
Udział USA w globalnej produkcji:
- lata 40. XX w. – ok. 60% światowej produkcji przemysłowej
- lata 50. – ok. 50%
- lata 70. – ok. 40%
- rok 2024– ok. 16% (gdzie Chiny osiągnęły poziom ok 31-32%)
Od lat 60. udział ten stopniowo maleje, jednak nie oznacza to osłabienia pozycji gospodarczej USA wobec Europy. Wręcz przeciwnie – struktura dochodów uległa jakościowej zmianie. Amerykańska gospodarka przesunęła się w stronę:
- technologii wysokich,
- innowacji,
- własności intelektualnej,
- rynków finansowych,
- globalnych platform biznesowych.
Dziś Stany Zjednoczone generują nieproporcjonalnie wysokie zyski z aktywów niematerialnych, patentów, oprogramowania i kapitału ludzkiego. To właśnie dlatego relatywny spadek udziału w „fizycznej” produkcji nie przełożył się na spadek dobrobytu obywateli.
120 lat od peryferii do centrum świata
Zaledwie niecałe 120 lat wystarczyło, aby Stany Zjednoczone przeszły drogę:
od kraju peryferyjnego → do największej gospodarki świata → do globalnego hegemona finansowego.
Ten proces nie był ani przypadkowy, ani szybki. Był wynikiem:
- stabilnych reguł gry,
- poszanowania własności prywatnej,
- niskich barier wejścia dla przedsiębiorców,
- otwartości na imigrację zarobkową i intelektualną.
Co istotne, status ten USA utrzymują do dziś, a część reform wprowadzonych po 2016 r. dodatkowo wzmocniła konkurencyjność gospodarki względem Europy.
Bostońska herbatka – ekonomiczne źródła amerykańskiej niepodległości
Wbrew utrwalonym narracjom historycznym, geneza amerykańskiej niepodległości miała w dużej mierze charakter ekonomiczny. Wydarzenie znane jako Boston Tea Party z 1773 r. nie było spontanicznym aktem sprzeciwu, lecz racjonalną reakcją gospodarczą kolonistów na asymetryczne warunki handlu narzucone przez metropolię.
Bezpośrednim impulsem była brytyjska Tea Act, która zmieniała reguły opodatkowania herbaty w sposób faworyzujący podmioty powiązane z Wielką Brytanią. Regulacja ta:
- obciążała podatkami lokalnych importerów w koloniach,
- jednocześnie zwalniała z tych obciążeń towary pochodzące z Wielkiej Brytanii.
W konsekwencji:
- przedsiębiorcy działający w koloniach tracili konkurencyjność,
- zyski były systematycznie transferowane do metropolii,
- kolonie nie posiadały reprezentacji politycznej w brytyjskim parlamencie.
To w tym kontekście narodziło się hasło „No taxation without representation”, które stało się fundamentem amerykańskiego myślenia o relacji między podatkami a wolnością gospodarczą. Podatki zaczęto postrzegać nie jako neutralne narzędzie finansowania państwa, lecz jako potencjalne narzędzie ingerencji w prawa ekonomiczne obywateli.
Protestantyzm, etyka pracy i mobilność społeczna
Istotnym czynnikiem kształtującym amerykański model gospodarczy była struktura kulturowa pierwszych osadników,
wśród których dominowali protestanci. W tym systemie wartości:
- praca miała wymiar moralny,
- akumulacja kapitału nie była postrzegana negatywnie,
- awans społeczny traktowano jako efekt kompetencji i wysiłku.
Europa XVIII i XIX wieku pozostawała w dużej mierze strukturą zamkniętą klasowo, z dominującą rolą
arystokracji i licznymi barierami wejścia do wyższych warstw społecznych. Stany Zjednoczone oferowały alternatywny
model oparty na:
- równości wobec prawa,
- otwartym dostępie do rynku,
- wysokiej mobilności społecznej.
W takich warunkach ukształtował się zarówno mit, jak i praktyka „from rags to riches”, które stały się
jednym z kluczowych mechanizmów motywacyjnych w gospodarce amerykańskiej.
Liberalizm gospodarczy jako fundament państwa
Od momentu powstania Stany Zjednoczone budowały swój model gospodarczy w oparciu o klasyczne zasady liberalizmu
ekonomicznego. System ten zakładał:
- wolną konkurencję,
- silną ochronę własności prywatnej,
- ograniczoną ingerencję państwa w działalność gospodarczą,
- niechęć do szerokiej redystrybucji dochodów.
Rozbudowane państwo opiekuńcze było postrzegane jako rozwiązanie:
- obniżające motywację do pracy,
- generujące wysokie koszty fiskalne,
- postrzegane jako niesprawiedliwe wobec osób aktywnych zawodowo.
W efekcie powstał system, który nagradza produktywność i innowacyjność, a nie bierność ekonomiczną.
Ta filozofia przez dekady wspierała wyższą dynamikę wzrostu USA w porównaniu z wieloma gospodarkami europejskimi.
Geografia, surowce i skala jako czynniki wzrostu
Przełomowym momentem w historii gospodarczej USA było zakończenie Wojny Secesyjnej (1861–1865), które ukształtowało
Stany Zjednoczone jako jednolity organizm gospodarczy. Od tego momentu rynek wewnętrzny USA stał się
największym spójnym rynkiem świata — bez barier celnych, z jednolitym systemem prawnym i walutowym.
Dodatkowym atutem była geografia. Terytorium USA obejmuje szerokie spektrum zasobów naturalnych, w tym:
- węgiel,
- rudy żelaza,
- ropę naftową i gaz ziemny,
- żyzne gleby rolnicze.
Zasoby te umożliwiły szybki rozwój przemysłu ciężkiego, infrastruktury transportowej oraz zapewniły bezpieczeństwo
energetyczne i żywnościowe. W takich warunkach rozwinęła się produkcja masowa oraz nowoczesny kapitalizm
przemysłowy.
Skala rynku i wysoka mobilność wewnętrzna sprawiły, że przestrzeń geograficzna stała się przewagą konkurencyjną.
Pracownicy mogli relatywnie łatwo zmieniać miejsce zamieszkania, branżę i poziom dochodów, co zwiększało produktywność
gospodarki.
II wojna światowa jako katalizator globalnej hegemonii
Zarówno I, jak i II wojna światowa toczyły się poza terytorium Stanów Zjednoczonych. W czasie gdy Europa doświadczała
destrukcji infrastruktury i kapitału, USA pełniły rolę:
- głównego producenta dóbr przemysłowych,
- dostawcy uzbrojenia,
- kredytodawcy aliantów.
Produkcja zamiast ruin
W latach 1939–1945 Stany Zjednoczone stały się faktycznie „fabryką świata”, co przełożyło się na wzrost skali produkcji,
eksportu oraz znaczenia finansowego. Wielka Brytania finansowała wysiłek wojenny m.in. rezerwami złota, a powojenny układ
sił gospodarczych sprzyjał przesunięciu centrum finansowego świata z Londynu do Nowego Jorku.
Dolar jako waluta świata
System z Bretton Woods ustanowił dolara jako główną walutę rezerwową świata. Powiązanie dolara ze złotem oraz skala
amerykańskich rezerw stworzyły wysoki poziom zaufania do waluty USA, którego konsekwencje są widoczne w globalnym
systemie finansowym do dziś.
„From rags to riches” jako mechanizm gospodarczy
Hasło „od zera do milionera” pełni w USA funkcję nie tylko kulturową, lecz także ekonomiczną. Działa jako mechanizm:
- zwiększający podaż pracy,
- podnoszący skłonność do podejmowania ryzyka,
- przyciągający kapitał ludzki.
Historie przedsiębiorców takich jak Henry Ford, Conrad Hilton, Mark Zuckerberg czy Elon Musk są w dużej mierze efektem systemu, który sprzyja innowacji, nie penalizuje sukcesu i umożliwia szybkie skalowanie działalności.
„W żadnym innym kraju nie byłoby to możliwe. Ameryka to kraj wielkich możliwości.”
— Elon Musk
Elity polityczne wywodzące się z rynku
Amerykański system polityczny w znacznym stopniu premiuje doświadczenie rynkowe. Kapitał polityczny bywa wtórny wobec kapitału ekonomicznego, a droga do Kongresu czy Senatu często prowadzi przez:
- sukces w biznesie,
- zarządzanie dużymi organizacjami,
- budowę wartości rynkowej.
Przykładem takiej ścieżki jest Donald Trump, który przed wejściem do polityki zbudował znaczące imperium nieruchomościowe i medialne. Niezależnie od ocen jego stylu, pozostaje faktem, że rozumiał mechanizmy rynkowe z perspektywy praktycznej.
„Make America Great Again” – powrót do instrumentów wzrostu
Hasło wyborcze Trumpa nawiązywało do polityki Ronalda Reagana, która opierała się na obniżkach podatków, deregulacji oraz wzmacnianiu roli sektora prywatnego. W ujęciu historycznym amerykański dobrobyt częściej wynikał ze wzrostu produktywności, innowacyjności i akumulacji kapitału prywatnego niż z szerokiej redystrybucji.
Cięcia podatków – empiryczne efekty reformy fiskalnej
Reforma podatkowa z 2017 r. obejmowała m.in. obniżenie podatków dla części gospodarstw domowych, istotne zmiany w podatkach korporacyjnych, zachęty inwestycyjne oraz elementy upraszczające system. Dla części podatników oznaczało to wzrost dochodu rozporządzalnego, co wspierało konsumpcję i inwestycje prywatne.
Deregulacja jako narzędzie wzrostu produktywności
Jednym z istotnych elementów polityki gospodarczej była deregulacja. Przyjmowana w administracji zasada ograniczania „nadmiaru regulacyjnego” miała obniżać koszty transakcyjne, skracać procesy inwestycyjne i zwiększać przewidywalność dla biznesu.
USA jako magnes dla kapitału
Połączenie dużego rynku wewnętrznego, wysokiej siły nabywczej konsumentów oraz relatywnie korzystnego otoczenia instytucjonalnego sprawia, że Stany Zjednoczone pozostają jednym z najatrakcyjniejszych kierunków dla kapitału finansowego i ludzkiego, szczególnie w sektorach technologicznych i usługowych.
Deficyt handlowy USA – strukturalny problem globalnej gospodarki
Deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych od lat stanowi jeden z centralnych tematów debaty ekonomicznej. W ujęciu makroekonomicznym deficyt handlowy nie jest zjawiskiem jednoznacznie negatywnym – w dużej mierze odzwierciedla on relację między poziomem krajowych oszczędności a inwestycjami, siłę waluty rezerwowej oraz rolę USA jako globalnego konsumenta i emitenta bezpiecznych aktywów finansowych.
Jednocześnie skala deficytu, szczególnie w relacjach z wybranymi partnerami handlowymi, ujawnia asymetrie strukturalne w dostępie do rynków, różnice w poziomie ochrony celnej oraz odmienne modele polityki przemysłowej.
W 2017 roku deficyt handlowy USA z Chinami przekroczył 375 mld USD, co czyniło go największym dwustronnym deficytem handlowym na świecie. Import z Chin wielokrotnie przewyższał eksport amerykański, a różnica ta narastała przez ponad dwie dekady. Nie był to wyłącznie efekt niższych kosztów pracy w Azji, lecz także konsekwencja globalnych łańcuchów wartości, w których produkcja fizyczna została w znacznym stopniu przeniesiona poza USA, przy jednoczesnym zachowaniu w Stanach Zjednoczonych własności intelektualnej, projektowania i kontroli marek.
Polityka handlowa administracji Donalda Trumpa była próbą politycznego i negocjacyjnego skorygowania tych asymetrii. Podnoszono argument nierównego traktowania firm amerykańskich na rynkach zagranicznych, w tym wysokich ceł, barier regulacyjnych oraz wymuszanego transferu technologii. Cła miały pełnić funkcję instrumentu nacisku, a nie jedynie narzędzia fiskalnego.
Do you think the US & China should have equal & fair rules for cars? Meaning, same import duties, ownership constraints & other factors.
— Elon Musk (@elonmusk) March 8, 2018
Musk szybko podał przykład nierównego traktowania firm z USA poprzez cła Chin na samochody gdzie dysproporcja jest bagatela 10-krotna:
For example, an American car going to China pays 25% import duty, but a Chinese car coming to the US only pays 2.5%, a tenfold difference
— Elon Musk (@elonmusk) March 8, 2018
Z perspektywy ekonomicznej należy jednak podkreślić, że cła same w sobie nie eliminują deficytu handlowego, który jest pochodną głębszych uwarunkowań makroekonomicznych, takich jak struktura konsumpcji, kurs walutowy czy globalny popyt na dolara.
Ograniczona redystrybucja jako element amerykańskiego modelu gospodarczego
Amerykański model państwa od początku opiera się na założeniu, że głównym źródłem dobrobytu jest aktywność jednostki na rynku, a nie transfery publiczne. W porównaniu z państwami Europy Zachodniej system redystrybucji dochodów w USA jest relatywnie ograniczony, co skutkuje wyższą dynamiką gospodarczą, ale również większym zróżnicowaniem dochodowym.
Przed pandemią COVID-19 odsetek osób żyjących poniżej oficjalnej granicy ubóstwa w USA wynosił ok. 10–11%. Jest to poziom wyższy niż w wielu krajach europejskich, lecz jednocześnie towarzyszy mu znacznie wyższa mobilność dochodowa, szczególnie wśród osób aktywnych zawodowo i przedsiębiorców.
Model ten premiuje:
- zatrudnienie,
- przedsiębiorczość,
- mobilność geograficzną i zawodową,
a w mniejszym stopniu chroni osoby o niskich kwalifikacjach lub trwałej nieaktywności zawodowej.
Koszty i jakość opieki zdrowotnej w USA – obraz złożony
Stany Zjednoczone przeznaczają na ochronę zdrowia największą część PKB spośród krajów rozwiniętych – około 17% PKB, co w ujęciu per capita czyni amerykański system najdroższym na świecie. Jednocześnie USA są globalnym liderem w zakresie:
- innowacji medycznych,
- nowych terapii,
- farmacji,
- technologii biomedycznych.
Wysokie koszty nie zawsze przekładają się jednak na lepsze wskaźniki populacyjne, takie jak oczekiwana długość życia czy dostępność podstawowej opieki. Wynika to m.in. z czynników pozamedycznych: stylu życia, nierówności dochodowych, problemów zdrowia psychicznego oraz struktury ubezpieczeń.
W praktyce oznacza to, że osoby posiadające ubezpieczenie i dostęp do rynku prywatnego korzystają z opieki na bardzo wysokim poziomie, podczas gdy system jako całość cechuje się niską efektywnością kosztową.
Reforma systemu ochrony zdrowia – korekta, nie likwidacja
Częstym uproszczeniem jest stwierdzenie, że administracja Donalda Trumpa „zlikwidowała Obamacare”. W rzeczywistości zmiany miały charakter selektywny. Kluczowym elementem reformy było zniesienie sankcji finansowej za brak ubezpieczenia zdrowotnego (tzw. individual mandate penalty), co w praktyce usunęło obowiązek posiadania polisy.
Pozostałe komponenty systemu – subsydia, giełdy ubezpieczeniowe oraz regulacje dotyczące minimalnego zakresu świadczeń – w dużej mierze pozostały w mocy. Reforma miała więc charakter liberalizacji przymusu, a nie demontażu całego systemu.
Prywatne zabezpieczenie emerytalne i zdrowotne
Amerykański system zabezpieczenia społecznego w większym stopniu niż europejski opiera się na:
- prywatnych planach emerytalnych (np. 401(k)),
- ubezpieczeniach pracowniczych,
- indywidualnym oszczędzaniu.
Państwo zapewnia minimalną siatkę bezpieczeństwa, lecz nie gwarantuje powszechnego, wysokiego poziomu świadczeń. W efekcie rośnie znaczenie pracodawców jako dostawców pakietów socjalnych, a rynek prywatny odgrywa kluczową rolę w zabezpieczeniu przyszłych dochodów i opieki zdrowotnej.
Klimat podatkowo-regulacyjny jako czynnik konkurencyjności gospodarki
Jednym z kluczowych elementów przewagi konkurencyjnej Stanów Zjednoczonych pozostaje spójne połączenie umiarkowanego opodatkowania z relatywnie niską barierą regulacyjną. W przeciwieństwie do wielu gospodarek europejskich, gdzie polityka fiskalna i regulacyjna bywa niestabilna oraz fragmentaryczna, amerykański system oferuje przedsiębiorcom wysoką przewidywalność i skalowalność działalności.
Centralnym punktem reform gospodarczych po 2017 r. była ustawa Tax Cuts and Jobs Act (TCJA), która wprowadziła trwałą zmianę struktury opodatkowania kapitału. Stawka federalnego podatku dochodowego od osób prawnych została obniżona z 35% do 21%, co oznaczało jedno z największych jednorazowych obniżeń podatkowych w historii USA. Równolegle uproszczono system amortyzacji, umożliwiając szybsze rozliczanie nakładów inwestycyjnych.
Z perspektywy ekonomicznej reforma ta miała trzy zasadnicze cele:
- zwiększenie atrakcyjności inwestowania w USA względem innych jurysdykcji,
- zachęcenie do repatriacji kapitału utrzymywanego za granicą,
- poprawę konkurencyjności amerykańskich firm na rynkach międzynarodowych.
Efektem była wyraźna poprawa wskaźników inwestycji prywatnych w latach poprzedzających pandemię oraz wzrost nakładów na środki trwałe i badania rozwojowe. Choć skala wpływu reformy na dług publiczny pozostaje przedmiotem sporów, jej znaczenie dla klimatu inwestycyjnego jest trudne do zakwestionowania.
Deregulacja jako realny impuls produktywności
Drugim filarem polityki gospodarczej była deregulacja. Wprowadzenie zasady „jedna nowa regulacja – dwie usunięte” miało charakter operacyjny, a nie deklaratywny. Celem było obniżenie kosztów transakcyjnych prowadzenia działalności gospodarczej, skrócenie czasu realizacji inwestycji oraz ograniczenie niepewności prawnej.
W gospodarce opartej na wiedzy i usługach koszt regulacyjny jest często mniej widoczny niż podatek nominalny, ale jego wpływ na produktywność bywa równie istotny. Mniejsza liczba przepisów oznacza:
- niższe koszty obsługi prawnej i księgowej,
- krótszy czas wejścia na rynek,
- większą elastyczność modeli biznesowych.
W tym kontekście deregulacja stanowiła uzupełnienie reform podatkowych, wzmacniając ich efekt ekonomiczny.
USA jako ekosystem dla biznesu i kapitału ludzkiego
Połączenie dużego rynku wewnętrznego, wysokiej siły nabywczej konsumentów oraz relatywnie przyjaznego otoczenia instytucjonalnego sprawia, że Stany Zjednoczone pozostają najatrakcyjniejszym rynkiem do skalowania działalności gospodarczej.
Różnica ta jest szczególnie widoczna w sektorach:
- technologii cyfrowych,
- finansów,
- biotechnologii,
- usług opartych na wiedzy.
Dla przedsiębiorcy oznacza to możliwość szybkiego osiągnięcia masy krytycznej klientów oraz dostęp do kapitału wysokiego ryzyka. Dla specjalistów – wyższe wynagrodzenia i większą mobilność zawodową. Nieprzypadkowo USA od dekad przyciągają najbardziej produktywny kapitał ludzki z całego świata, wzmacniając długookresowy potencjał wzrostu.
Bilans polityki gospodarczej administracji Trumpa
Bez względu na ocenę stylu sprawowania władzy, polityka gospodarcza administracji Donald Trump była w dużej mierze powrotem do klasycznych instrumentów wzrostu gospodarczego: niskich podatków, deregulacji, nacisku na inwestycje prywatne oraz ochrony interesów handlowych.
Działania te:
- poprawiły krótkookresową dynamikę gospodarczą,
- zwiększyły atrakcyjność inwestycyjną USA,
- pogłębiły dystans konkurencyjny wobec wielu krajów europejskich.
Jednocześnie wiązały się z kosztami fiskalnymi i napięciami handlowymi, które w dłuższym horyzoncie wymagają równoważenia innymi instrumentami polityki gospodarczej.
Podsumowanie: dlaczego USA pozostają gospodarką o wyjątkowej sile przyciągania
Historia gospodarcza Stanów Zjednoczonych jest relatywnie krótka, lecz wyjątkowo intensywna. W ciągu około trzech stuleci kraj ten przeszedł drogę od peryferyjnych kolonii do globalnego centrum finansowego, technologicznego i innowacyjnego.
Na trwały sukces USA złożyło się kilka kluczowych czynników:
- konsekwentna ochrona własności prywatnej,
- wysoka akceptacja dla nierówności dochodowych jako ceny za dynamikę wzrostu,
- ograniczona redystrybucja i nacisk na odpowiedzialność jednostki,
- otwartość na imigrację zarobkową i intelektualną,
- zdolność do szybkiego dostosowania instytucji do zmieniających się warunków globalnych.
Model ten nie jest pozbawiony wad i generuje istotne napięcia społeczne, jednak z punktu widzenia tworzenia bogactwa i innowacji pozostaje jednym z najbardziej efektywnych na świecie. W długim okresie to właśnie ta zdolność do przyciągania kapitału – finansowego i ludzkiego – decyduje o utrzymaniu globalnej pozycji Stanów Zjednoczonych.







